Trener personalny Poznań
Rowerowa przygoda, 450km w nogach! Trasa Świnoujście – Hel
Rowerowa przygoda, 450km w nogach! Trasa Świnoujście – Hel

Dwa tygodnie po zakończeniu rowerowej wyprawy, udało mi się spisać wszystko po kolei. No to do dzieła!

Pomysł na tą wycieczkę rowerową przyszedł dosyć spontanicznie, ale nie ukrywam, że zostałam zainspirowana kilkoma znanymi mi, fantastycznymi kobietami, które już wcześniej przemierzyły szlak ze Świnoujścia na Hel. Chciałam też to zrobić, więc pomyślałyśmy z koleżanką, że końcówka sierpnia będzie do tego najlepsza, bo nie będzie już tak dużo ludzi i nie pomyliłyśmy się. Szlaki były już mało oblegane przez rowerzystów, bo sezon się już kończył, ale pogoda nam dopisała, więc komfort jazdy był spory.

Część pierwsza czwartek/piątek Poznań – Szczecin – Świnoujście

Do Szczecina z Poznania jechałyśmy pociągiem z rowerami, całym ekwipunkiem oraz kotem w transporterze. Przenocowałyśmy w Szczecinie, a rano złapałyśmy pociąg do Świnoujścia. Kot oczywiście został w Szczecinie, nie jechał z nami na wycieczkę 😀

Część druga piątek Świnoujście – Dźwirzyno 90km

Pierwszy odcinek zaczęłyśmy dosyć późno, ok. 13.30. Drogi rowerowe na tym odcinku zaskoczyły nas negatywnie, zwłaszcza na pierwszym odcinku trasy między Świnoujściem a Międzywodziem. Drogi rowerowe dopiero się budowały, część już była pokryta asfaltem, żeby po 200m znowu zmienić się w kopny piach. Wtedy trzeba było wjechać na bardzo ruchliwą szosę. Druga część trasy, od Dziwnowa do samego Dźwirzyna była już bardzo ładna. A w samym Dźwirzynie znalazłyśmy się ok godziny 21.00. Nocleg znalazłyśmy na bookingu już po dojechaniu na miejsce.

Część trzecia sobota Dźwirzyno – Jarosławiec 113km

Jeden z ładniejszych odcinków całej trasy. Zaczęłyśmy ok 10.30, od wjechania w pole zarośnięte krzakami, z którego ciężko nam było wyjechać. Pierwsze 8km jechałyśmy prawie 1,5h. Po wyjechaniu na dobrą trasę, tempo miałyśmy już naprawdę dobre. Piękne, nowe trasy rowerowe na tym odcinku, prowadzące często nad samym wybrzeżem z widokiem na morze – jak w Ustroniu Morskim. Szybka kąpiel w morzu w Unieściu, żeby się schłodzić i leciałyśmy dalej. W Łazach trasa nas zaskoczyła. Mapy google wskazywały przejazd po plaży, co w przypadku naszych ciężkich, obładowanych rowerów, było niemożliwe, bo koła się zakopywałyby się w piasku. Pojechałyśmy objazdem przez Osieki, Iwęcino do Dąbek. Na trasie z Darłowa nad samym wybrzeżem warto na chwilkę się zatrzymać nad kanałem łączącym Jezioro Kopań z Morzem Bałtyckim, jest malowniczo. Dalej już prosto aż do samego Jarosławca. Ten dzień zakończyłyśmy ok 21.30 i również spałyśmy w gościńcu, znalezionym na bookingu.

Część czwarta niedziela Jarosławiec – Jezioro Sarbsko 110km

Słowiński Park Narodowy, czyli najtrudniejszy odcinek trasy. Mało dróg rowerowych, trochę szos, dróg przez pola po starych płytach, lasach z kopnym piachem, bagna, kocie łby, dziwne kładki i ogromne dziury z kałużami. Najtrudniejsza nawierzchnia jaką przyszło nam jechać. Ten dzień rozpoczęłyśmy o 9, a zakończyłyśmy o 23. To było wyzwanie, zarówno fizyczne jak i psychiczne. Od Jarosławca do Ustki dojechałyśmy piękną drogą rowerowa, dalej szosą aż do Smołdzina. Potem zaczęła się zabawa. Więcej pchania roweru, niż samej jazdy. Okolice Kluk i dalej bagna Słowińskiego Parku Narodowego to wyzwanie. Trzeba się przygotować na ciężkie do przejechania drogi i bardzo wolne tempo. Jeśli myślicie o przystanku na kawę lub coś do przekąszenia, to możecie się bardzo rozczarować. Poza sezonem, pierwszy sklep, kawiarnię lub restauracje znajdziecie dopiero w Łebie. Nam odcinek od Kluk do Łeby zajął prawie 3,5 godziny. Tą noc postanowiłyśmy spędzić pod namiotem, ale szukanie po nocy campingu to było wyzwanie. W końcu udało się rozbić namiot nad Jeziorem Sarbsko blisko przystani.

Część piąta poniedziałek Jezioro Sarbsko – Hel 104km

Ostatni odcinek trasy, moim zdaniem najpiękniejszy. Trasę zaczęłyśmy po 11, miałyśmy bardo dobre tempo dzięki dobrym nawierzchniom. Jechałyśmy przez Krokową, Swarzewo do Władysławowa. Trasa półwyspem jest naprawdę malownicza, zwłaszcza że jechałyśmy nią tuż przed zachodem słońca. Widok kajtów, surferów i słońca odbijającego się w wodzie wynagradzał wszelkie trudy na poprzednich odcinkach. Po dotarciu na Hel wsiadłyśmy od razu na prom, który zabrał nas do Gdańska. Prom wypływał o 20 z portu, więc dosłownie wskoczyłyśmy na niego 1 minutę przed odpłynięciem. Prom wpływa do samego centrum Gdańska, na starówkę. Widoki są przepiękne, bardzo polecam. Koszt to 95zł za osobę plus rower, a czas trwania to 2 godziny.

Część szósta poniedziałek/wtorek Hel – Gdańsk – Wyspa Sobieszewska 30km

Po dotarciu do Gdańska o 22, zjedzeniu kolacji ruszyłyśmy dalej do Sobieszewa – ok. 15km. Tam czekał na nas ostatni nocleg. We wtorek przejechałyśmy ostatnie 15km z powrotem do Gdańska i złapałyśmy pociąg powrotny do Poznania. Nasza przygoda się skończyła!

Trasa jest oznakowana bardzo dobrze pomarańczowymi tabliczkami R10, ale warto czasem wesprzeć się mapami. My jechałyśmy z nawigacją, ale czasem patrząc na znaki drogowe, zmieniałyśmy trasę. Mapy Google nie widzą wszystkich nowych tras rowerowych, którymi warto jest jechać. Dla osób, które nie mają ochoty jechać przez Kluki i bagna Słowińskiego Parku Narodowego dostępne są objazdy.

Na trasie koniecznie trzeba mieć prowiant, który można zjeść w trakcie jazdy i duże zapasy wody. Na niektórych odcinkach nie ma sklepów przez wiele kilometrów. My wspierałyśmy się dodatkowo elektrolitami, a energie na szybko uzupełniałyśmy różnymi batonami.

Podsumowując cały wyjazd, jesteśmy z siebie ogromnie dumne! Miałyśmy bardzo dobre tempo, jechałyśmy bardzo długie trasy, ale takie miałyśmy założenie, aby przejechać tą polską część Euro Velo jak najszybciej. I tak też zrobiłyśmy!

Dorota.